środa, 14 października 2015

Magiczna pętelka.


Hej Wam wszystkim. Ominęłam przynajmniej dwa wpisy :( niedobrze. Trochę szkoła, trochę magiczna pętelka opóźniła pokazanie się posta. Sporo się działo przez te dwa tygodnie. Nie wiem od czego zacząć. Może tak, szkoła jak szkoła, to obowiązek, więc o niej nie będę pisała :) .

W piątek byłam na oficjalnym otwarciu festiwalu światła. Zabrał mnie tam wujaszek fotograf. Miał wejściówkę prasową, więc nikt Nas nie przeganiał z aparatami. Towarzyszyłam mu jako uczeń. Z wielkim wujaszkowym aparatem miałam zabawy co niemiara 350 zdjęć. Nawet nie mam kiedy się do nich dobrać. Wujo miał zlecenie, więc przy okazji mogłam się czegoś nauczyć. Nie powiem, było bardzo zimno i troszkę trzeba było pochodzić. Ogólnie było bardzo fajnie.

W ubiegłą niedzielę  byłam na drugiej rocznicy z Bartusiem w restauracji. Postarał się :))) Spędziliśmy bardzo miło czas.

 W międzyczasie potłukłam szybkę w telefonie, ale na szczęście tato mi ją wymienił uffff.

No tak, jeszcze o Dorii zapomniałam. Poszukiwanie wiga. Kupiłam jeden stokowy i  po prostu mi się w nim Dorii nie podobała, więc skusiłam się na jeszcze jeden króciutki, i tak oto moja panna stała się blondyneczką, czego w ogóle nie planowałam. Podoba mi się tak mocno, że nie będę się upierała przy czarnym ;) .

 Temat bloga to chyba najważniejsze dla mnie wydarzenie. Ponieważ moja mama zajmuje ostatnio maszynę do szycia, ponieważ zaczął się sezon w jej pracy, więc ja niestety nie mam za bardzo do niej dostępu. Postanowiłam zacząć szydełkować.  Magiczna pętelka, to zadziwiające, co takie maleństwo może stworzyć. Bardzo mnie wciągnęło. Zaczęłam, więc się uczyć tej misternej robótki. Zaczęłam od szydełka 3,5 mm i dość grubej włóczki. Później 2,5 mm i już cieńsza, pastelowa poszła w ruch, i na sam koniec, za poradą doświadczonych i podziwianych przeze mnie koleżanek, kupiłam włóczkę już bardziej odpowiednią, szydełko 1mm i zaczęło się :). Kto nie szydełkuje, nie wie co traci. Tak zajmującego zajęcia jeszcze nie miałam.

 Poniżej moje początki w zbiorczym zdjęciu. A moje dziewczynki pokażą już końcowy efekt z jakiego jestem zadowolona. Oczywiście nie przestaję, chciałabym się tego nauczyć i obdarowywać moje lale takimi ubrankami.










Dziękuję.


16 komentarzy:

  1. Widzę, że za co byś się nie wzięła to wychodzi Ci świetnie :)
    Jak na pierwsze dzierganki to ciuszki wyszły bardzo ładnie :)
    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawszę szukam nowych zajęcia ja po prostu lubię wykazywać się manualnie . Już taka jestem . Nie do końca jeszcze opanowałam wielu rzeczy szydełko jest magiczne , ale te podstawowe ćwiczę. Rękawy są dla mnie kosmosem. Z uporem pruje i szydełkuje. Pomocną dłoń wyciągnęły do mnie koleżanki które pomagają mi rozwiązywać problemy techniczne :) za co bardzo dziękuję.

      Usuń
  2. Brawo! Efekty rewelacyjne, patrząc na fotkę tych pierwszych ubranek, to jestem pod wrażeniem. bardzo szybko opanowałas podstawy. teraz to już szlifowanie i odpowiednie naciaganie nitki, żeby robótka wygladała starannie. A to juz niestety osiąga się własnie szydełkując. Dori w nowych włoskach wyglada bardzo delikatnie, zupełne przeciwieństwo pierwotnego twojego wizerunku, haha. Wig bardzo jej pasuje. Czapy i tuniki pardzo ładne. A za czapy wielkie dodatkowe brawo, bo to nie jest już "prosta" robótka.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To naciąganie jest chyba najtrudniejszego,żeby złapać nawyk. Póki co nie poddaję się. Widzę lale ubrane w moje prace i jestem strasznie zadowolona. Czapy, oj tak ciężka sprawa.

      Usuń
  3. ale fajnie dziewczynki ubrane na zimę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Włoski cudne, ubrania cudne, ogólnie - słodko! ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Młode oczka, zdolne rączki i to są efekty :) Szydełkowanie czy drutowanie to bardzo fajne i wciągające zajęcia. Można wyczarować tyle różności o czym się sama przekonałaś :) Wszystko wyszło ślicznie :)))
    Dori ładnie w blond włoskach, jest taka wyciszona :)
    Pozdrawiam Gabrysiu :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie. Tak to prawda Dorii jest teraz delikatna, ale myślę,że ten urwisek został zachowany choć trochę. Druty ciężką sprawa nie umiem ich ogarnąć i trzymać ;) .Potrenuję szydełko, bo bardzo fajna robótka i cieszy. Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
  6. Ale modnisie!!! I jakie mają super ubranka:)
    ściskam kochana

    OdpowiedzUsuń
  7. Gabi, ja standardowo nie wiem, co pisać!
    Szydełkować próbowałam, ale to nie dla mnie- trzeba jakiejś nieskazitelnej cierpliwości, której mi brak ;)a z Ciebie taka zdolna osóbka, że wszystko podłapiesz! Człowiek orkiestra! Tylko pozazdrościć umiejętności, chęci i ubranek dziewczynom ;) Jak dla mnie, to czapy (szczególnie z uszami) wymiatają!!! Bardzo ładnie to wszystko wygląda, superrrr! :D
    I oczywiście gratuluję dwóch latek z Bartkiem ;)
    Pozdrawiam i ślę buziaki!♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nati pisz co tylko chcesz :) znamy się już troszkę, więc zawsze jest mi miło jak tu wpadasz. Szydełko nie gryzie hii, tak mi ktoś napisał,ale kurczaki dziobie. Paluch mnie po tygodniu prób bolał. Teraz już jest spoko nie robię sobie krzywdy. Dzięki .

      Usuń
  8. Moglaby jeszcze po polsku pisac....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarz z cenną uwagą. Napisany tak,a nie inaczej, ale dostosowałam się i poprawiłam. Szkoda, że zabrakło odwagi, żeby się ujawnić.

      Usuń
  9. twoje prace - jak zwykle cudowne.
    szydelkowanie to bardzo trudna i czasochłonna praca, ja bym nie dała rady :D
    Dorii jest sliczna panienka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Oj tak z tym czasem masz rację. Trzeba dużo się namachać szydełkiem, żeby później coś cieszyło. Mimo to podoba mi się to zajęcie. Jest niezwykłe wciągające. Pozdrawiam .

      Usuń